ARCHITEKTURA
Żyjecie w czterech ścianach budynku. Zamieszkujecie domy lub bloki, chodzicie do szkół, do kin, do teatrów. Spacerując ulicami mijacie szeregi domów. Zwykle umyka to waszej uwadze. Interesuje was tylko ich „zawartość”.
Czym jest architektura? Czy jest nią wszystko, co jest zbudowane? Czy architekturą są tylko te różne „gotyki”, „baroki”, „klasycyzmy”? Dlaczego jeden budynek tak się różni od innego? Większe, mniejsze, szerokie, wąskie, bardziej lub mniej ozdobne.
Rozejrzyjcie się dookoła. Pomieszczenie, w których przebywacie to najczęściej prostopadłościan, cztery ściany z posadzką i stropem. Cały blok mieszkalny, szkoła, szpital to jakiś układ takich prostopadłościanów, czyli pokoi, korytarzy, sal, klatek schodowych i innych pomieszczeń, potrzebnych nam do wygodnego spełniania swoich potrzeb. Kształt i wielkość są zależne od funkcji jaką spełniają. Czy to co do tej pory zostało powiedziane opisuje w pełni architekturę? Gdyby tak było to czym architektura różniłaby się od budownictwa? Architektura to nie tylko sztuka kształtowania przestrzeni zgodnie z jej nadaną funkcją. Czemu jeden obiekt nazwiemy budynkiem, a inny dziełem architektury?
Wirtuwiusz, czyli jeden z architektów starożytnego Rzymu, zyskał rozgłos dzięki swojemu tekstowi „O architekturze ksiąg dziesięć” To jeden z najstarszych tekstów o architekturze jakie znamy. Wirtuwisz mówi w niej, że każda z części budowli powinny być tak przemyślane, żeby tworzyła wspólnie z innymi piękną całość.
Każdy element musi podlegać prawom symetrii i proporcji, wszystko musi być zharmonizowane, musi oddziaływać dodatnio na wrodzony każdemu człowiekowi zmysł piękna. Wtedy dopiero można mówić o architekturze. Więc, architektura to sztuka kreowania przestrzeni zgodnie z określoną funkcją społeczną, jaką ma to przestrzeń spełnić, tak aby powstałe dzieło budziło w nas wrażenie piękna.
„Powiedz mi, gdyż jesteś wrażliwy na wpływ architektury.
Czyś nie zauważył przechadzając się po tym mieście,
że pośród domów jedne są nieme, inne mówią,
a jeszcze inne, najrzadsze, śpiewają? „
Paul Valery
Zgadzam się z tym cytatem. Często ci najbardziej „niemi” ,zniszczeni, intrower-tyczni mają w sobie najwięcej do opowiedzenia. To nie ściany kryją prawdę tylko wnętrza kryją prawdę. Ściany ledwie piją farbę. Jeśli jakiś budynek do nas nie przemawia, to może znaczyć, że widzimy zbyt płytko. Brzydkie, brudne, odrapane z tynku, pozbawione z uroku kamienice czynszowe z XIX-XX wieku. Przechodzimy obok nich obojętnie lub odwracamy wzrok. Czasem „docieplamy” te domy i malujemy na pastelowe kolory. Przyklejając im niejako sztuczny uśmiech. Pomijając zupełnie ich historię i to co mają do powiedzenia. Uwagę zwrócimy raczej na te nowszej daty, modniej ubrane. I patrząc na nie, nie myślimy wcale o ich zawartości. Obserwujemy tylko te przyjemne w proporcjach bryły, ciekawe zestawienia elementów, często jakiś detal , na który z przyjemnością patrzymy.
Czasem jednak budynki kłamią. Będzie to budynek historyzujący w formie, udający ko-ściół lub pałac sklep spożywczy. Często budynek wygląda jakby chwalił się wszystkim dużą ilością ozdób i dekoracji, które wcale nie są mu potrzebne. Tak samo jak są dobrzy i źli ludzie, tak samo są dobre i złe dzieła architektury. Jednak, gdy na widok architektury wydobędą się z głębi waszej duszy słowa zachwytu dla opisania wrażenia dla opisania wrażenia, jakie na was wywarła. Ta budowla śpiewa, to jest wybitne dzieło architektury.
Każda budowla musi mieć swój szkielet. Czyli elementy, które ją utrzymują. Istnieją również dekoracje, które ją tylko zdobią, ale są równie potrzebne, ale ich brak nie spowoduje zawalenia się budynku. Części konstrukcyjne wykonują swoją pracę, gdy dekoracje pędzą żywot w błogim lenistwie, ale z pewnym smakiem zastosowane są akceptowane.
Dzisiaj przedmioty, które używamy na co dzień są prostsze i skromniejsze w wyrazie, również architektura stała się bardziej minimalistyczna. Konstrukcja czasem spełni jednocześnie rolę dekoracyjną. Zatem celowość jest bardzo ważna wtedy, gdy mamy opisać na czym polega piękno w architekturze, celowość zastosowania każdego jej elementu. Le Corbusier powiedział: ”Dom to maszyna do mieszkania, tak jak samochód jest maszyną do jeżdżenia, a pralka maszyną do prania”. W maszynie istotnie jest tylko to co jest niezbędnie do jej poprawnego działania. Analogicznie jest w architekturze.
BAUHAUS
Dzisiejsza architektura jest następstwem modernistycznej architektury XX w.W 1919 roku Walter Groupius założył Bauhaus. Dlaczego to jest ważne? Miała to być szkoła, która zmieni świat. Czas pokazał, że jej się to udało. Szkoła powstała przez połączenie dwóch wcześniej istniejących szkół. Szkoły Rzemiosł Artystycznych i Szkoły Sztuk Pięknych i, można powiedzieć, że Walterowi Groupiusowi chodziło właśnie o połączenie tych dwóch różnych dziedzin. Uważał on podział na sztuki piękne i rzemiosło za sztuczny i szkodliwy. Chciał kształcić nowe pokolenia artystów. Można powiedzieć, że to co my po stu latach uważamy za synonim nowoczesności w projektowaniu, tak naprawdę odnosi się do gotyckiej średniowiecznej tradycji. Wskrzeszenia tej metody pracy, w której artysta jest także rzemieślnikiem i projektantem przemysłowym. Jak wyglądało to kształcenie, to rewolucyjne, eksperymentalne formowanie nowego pokolenia projektantów i artystów w Bauhasie? Na przykład na zajęciach Johannesa Ittena rozpoczynali od ćwiczeń oddechowych albo od medytacji. Szkicowali z zamkniętymi oczami albo rysowali linię lewą ręką, prawą ręką lub obiema rękami. To było coś zupełnie nowego. Wcześniej w akademiach uczono rysować akty, uczono technik rysunkowych, ale w Bauhausie nie chodziło tylko o techniki, ale i uczucia. Jak można odczuć swoje moce twórcze i do czego ta moc twórcza może doprowadzić. Groupiusowi udało się sprowadzić najważniejszych i najbardziej interesujących nauczycieli tego czasu. Uczyli w nowy sposób, sami będąc wielkimi artystami. Mogli natchnąć studentów do szukania nowych pomysłów w projektowaniu codziennych przedmiotów. To co jest bardzo ciekawe i o czym warto pamiętać to to, że Bauhaus jest bardzo trudno jednoznacznie scharakteryzować. Nie można powiedzieć, że był jakiś jeden styl Bauhasu. Jest tak dlatego, że przez jego kilkanaście lat istnienia kierowało nim trzech dyrektorów. Najpierw był Walter Groupius, który był założycielem, potem był Hannes Meyer, którego hasłem przewodnim było: ”potrzeby zamiast luksusów” i zwracał uwagę na to, że rolą projektanta jest wychodzenie naprzeciw potrzebom mas, a nie naprzeciw luksusowym potrzebom pojedynczych jednostek, a po nim przyszedł Ludwig Mies van der Rohe, który skupił się na zagadnieniach formy i to on najbardziej wypromował na arenie międzynarodowej projektowanie spod znaku Bauhasu. Działał tam także Ernst Neufert, który napisał książkę „Podręcznik projektowania architektoniczno budowlanego”, w której starał się zawrzeć to, co jest najważniejsze do zaprojektowania każdego budynku. A zatem Bauhaus był nie jednoznaczny, ciekawy, bardzo różnorodny, „kolorowy”. Geometria to było coś co ich fascynowało. Eksplorowali najprostsze formy: kwadrat, trójkąt, koło linie proste i udowadniali, że można z nich zrobić coś nowego, coś niespotykanego. Eksperymentowali także z podstawowymi kolorami: żółtym, niebieskim i czerwonym. Bauhaus działał w Weimarze tylko kilka lat. Zawirowania polityczne sprawiły, że musiał sobie szukać nowego miejsca. Znalazł je w Dessau, przemysłowym mieście leżącym około 100 km od Berlina. Znalazł tez pieniądze na budowę własnej siedziby, która okazała być się jednym z najważniejszych, najbardziej wpływowych budynków XX wieku. Budynek Bauhasu w Dessau odpowiada na pytanie jak powinna wyglądać idealna szkoła. Walter Groupius zaprojektował go tak, aby żadne zdjęcie nie oddawało pełni prawdy o tym budynku, zaprojektował to tak, aby można było w pełni zrozumieć jej sens dopiero chodząc dookoła, żeby oglądać ją w ruchu tak, aby każdy kolejny krok zdradzał trochę więcej o tym, z jak wielu różnych członów ten budynek się składa i jak jest skomplikowany, a jednocześnie jak jego forma jest prosta klarowna jasna i zrozumiała. Jest niczym wielka, geometryczna, przestrzenna rzeźba. Budynek składa się z kilku części różnej wielkości, mających różne funkcje, ale przenikające się. Bauhaus polegał na eksperymentowaniu, nad tym budynkiem pracowała cała szkoła przez wiele miesięcy i zastosowano tam rozwiązania, których wcześnie w ogóle nie stosowano. Czy wszystkie te eksperymenty okazały się udane? Nie. Jednym z nich jest wielka, szklana ściana kurtynowa. Jest wystawiona na południowy-zachód, a zatem słonce wpada tam przez większość dnia, wiec w środku lata to miejsce zmienia się właściwie w szklarnię, więc powieszono tam zasłony, by choć trochę ograniczyć nagrzewanie się tego miejsca. Dlaczego to jest tak ważne? Studenci mogli poznać na własnej skórze, jak różne rozwiązania sprawdzają się w różnych warunkach, aby uczyć się na błędach. Nie bać się podejmowania ryzyka. W środku budynku cały czas towarzyszy nam kolor, pojawiają się wariacje powstałe z podstawowych kolorów.
MODERNIŚCI
Oni, czyli moderniści chcieli zerwać z chaosem i nieuporządkowaniem, zrezygnowali dlatego np. z niepo-trzebnymi ich zdaniem zdobieniami. I jak oni wpadli na te pomysły? Potrzebna jest mi ta informacja z tego powodu, że my też siedzimy w chaosie informacji, ale dziś chaos ten nazywa się: „Facebook”, ”instagram” itp. Otóż wymyślili hasła przewodnie dla projektowania budynku: jasny, klarowny, funkcjonalny, powietrze, światło, przestrzeń, proporcje, czystość, spokój. Okazuje się, że również w Japonii tak się projektowało od 2,5 tys. lat. Chodzi mi tu o ich filozofię: „wa”, „kei”, „sei”, „jaku”(czyli: harmonia, respekt, czystość, cisza).
Jednym z wynalazków modernistów są wielkie osiedla mieszkaniowe lat 60-tych i 70-tych, które dominują w krajobrazie nie tylko polskich miast. Nazywane pogardliwie „sypialniami”, „blokowi-skami”, „betonową pustynią”. Nie kojarzą się najlepiej. A przecież miało być zupełnie inaczej. W myślach architektów późnego modernizmu osiedla mieszkaniowe miały wyglądać niczym lśniące bielą transatlantyki płynące po morzu zieleni, które oferują wszystkim funkcjonalne i wygodne mieszkania. Jednak już wkrótce okazało się, że te miejsca nie są siedliskiem rodzinnego szczęścia, a patologii, nie oferują harmonii architektury i zieleni, ale są świetnym miejscem na alkoholowe libacje. Co poszło nie tak? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale wydaje się, że jeden z głównych problemów może tkwić dokładnie w tym rozwiązaniu, które wydawało się na początku tak atrakcyjne: luźno rozmieszczone bloki w wielkiej zielonek otwartej przestrzeni. W wielu przypadkach ta przestrzeń była zbyt duża, zbyt przytłaczająca. Osiedlom brakowało skali człowieka i rozróżnienia pomiędzy przestrzenią społeczną i przestrzenią publiczną.
Na licznych, wielkich, modernistycznych osiedlach wznoszonych w Europie i Ameryce przez gigantyczne spółdzielnie, albo miejskie agencje, jest tylko przestrzeń publiczna, która wydawała się mieszkańcom niczyja, więc nikt o nią nie dbał. Do tego skala bloków była tak duża, że nie nawiązywały się w nich normalne relacje społeczne. Ludzi było zbyt dużo, by mogli się dobrze poznać. Bloki stały się bezosobowe i anonimowe. Dziś modernistyczne osiedla burzy się, zmniejsza się ich wysokość by miały skalę bliższą człowiekowi, lub dogęszcza. Czy modernistyczny eksperyment się w ogóle nie powiódł i razem z amerykańskim osiedlem Pruitt-Igoe legł w gruzach? Oczywiście, że nie. Z modernistycznego dziedzictwa korzystamy za każdym razem, gdy otwieramy duże okno, gdy bierzemy kąpiel we własnej łazience, albo kiedy robimy sobie obiad w funkcjonalnie urządzonej kuchni.
Moderniści wyszli naprzeciw podsta-wowym potrzebom człowieka. Walter Groupius musiał przemieszczać swoją placówkę z powodu wojny. A sam pomysł na tę szkołę to nie była żadna nowość, tylko dobrze zapomniany koncept z przeszłości przerobiony na XX wiek. Bowiem tak samo działali budowniczowie wielkich katedr gotyckich. Dziś mamy XXI wiek a postęp pędzi coraz szybciej, tak szybko, że nie zauważamy negatywnych konsekwencji. Tak samo jak moderniści nie przewidzieli negatywnych skutków budowy swoich osiedli na społeczeństwo, my nie zauważamy konsekwencji swoich poczynań. Pośród architektury dorastamy, dojrzewamy, starzejemy się i odchodzimy. Architektura wraz ze swoimi budynkami stanowi tło dla naszych codziennych zajęć i w dużej mierze organizuje nam życie, będąc raz jego sprzymierzeńcem, by za chwilę stać się nieustępliwym i cierpliwym wrogiem, Winston Churchil mawiał, że: „najpierw my kształtujemy budynki, ale później to one kształtują nas”. Niezbitym dowodem tej tezy jest pojawianie się modernizmu. Mimo pozytywnych aspektów tego kierunku w architekturze, ludzie wychowani pośród prefabrykowanych żelbetowych osiedli, pozbawieni zostali możliwości obcowania z ludzko zaprojektowaną przestrzenią, archi-tekturą i detalem. Upadek osiedla Prutt-Igoe, ukazuje w jak dużym stopniu utożsamiamy się z architekturą, w której egzystujemy , która wpływa na nasze zachowania. Zatem czy wywodząc się z modernistycznych wielkopłytowych osiedli jesteśmy przygotowani do świadomego odbioru architektury? Czy jesteśmy przygotowani do jej odpowiedniego kształtowania? Odpo-wiedź na to pytanie pośrednio ilustrują rogatki naszych miast witające kakofonią barwnych, chaotycznych reklam, które swoją liczebnością przypominają raczej upiorny las. O stanie naszej wrażliwości informuje nas sama przestrzeń wysyłając informacje zwrotną w postaci zma-terializowanego chaosu. Może i ucie-kliśmy od przesytu detalem, histo-ryzmem, ale popełniamy kolejne cywilizacyjne błędy. Chcąc uciec od jednego zatraciliśmy się w innym. Architektura w latach 20-stych XX w. w Polsce była w awangardzie sztuki plastycznej. Architektura stała się tym samym, czym rzeźba, a rzeźba nowoczesna czerpała z architektury. Nigdy później i też nigdy wcześniej te dwie dziedziny sztuki nie były ze sobą tak mocno związane. Abstrakcyjnym przedmiotem architektury jest przestrzeń i czas. Przestrzeń, zawarta na płaskiej figurze rzutu poziomego; przestrzeń, ogarnięta zelemantaryzowanymi czę-ściami wnętrza. Przestrzeń złapana przez BRYŁĘ OTWARTĄ wyznacza architekturę przestrzenną. Architekt myśli przestrzennie.- jest to pewnego rodzaju sprzecznością. Architektura przestrzenna powinna być uzupełniona przez elementy czasu: podstawa funkcjonalizmu i dynamizmu dopełnia architekturę przestrzenną, by podać najszerszą definicję architektury. Architektura jest sfunkcjonalizowaną symultanicznie przestrzenią. Tu architektura nie jest materią. Jest przestrzenią. Nie jest formą. Jest negatywem tej formy. Jest sfunkcjonalizowana przestrzenią. Jak można projektować architekturę, skoro nie jest materią? Ściany stają się parawanami np. oddzieleniami prze-strzeni od innej przestrzeni. Czyli archi-tektura jest wtedy, gdy przestrzeń jest sfunkcjonalizowana, czyli, kiedy ma funkcję. Dziś intuicyjnie nazywamy to urbanistyką. Sfunkcjonalizowana prze-strzeń to taka, która ma ściśle określone przeznaczenie. Symultanicznie więc w sposób zmienny, wieloraki, różnie odbierany.
„Zadanie sztuki i architektury polega na odbudowie doświadczenia świata, w którym nie jesteśmy widzami, ale do niego nieodłącznie należymy.”
Juhani Pallasmaa
"Oczy skóry" str.26
ARCHITEKTURA I PROJEKTOWANIE
Żyjecie w czterech ścianach budynku. Zamieszkujecie domy lub bloki, chodzicie do szkół, do kin, do teatrów. Spacerując ulicami mijacie szeregi domów. Zwykle umyka to waszej uwadze. Interesuje was tylko ich „zawartość”.
Czym jest architektura? Czy jest nią wszystko, co jest zbudowane? Czy architekturą są tylko te różne „gotyki”, „baroki”, „klasycyzmy”? Dlaczego jeden budynek tak się różni od innego? Większe, mniejsze, szerokie, wąskie, bardziej lub mniej ozdobne.
Rozejrzyjcie się dookoła. Pomieszczenie, w których przebywacie to najczęściej prostopadłościan, cztery ściany z posadzką i stropem. Cały blok mieszkalny, szkoła, szpital to jakiś układ takich prostopadłościanów, czyli pokoi, korytarzy, sal, klatek schodowych i innych pomieszczeń, potrzebnych nam do wygodnego spełniania swoich potrzeb. Kształt i wielkość są zależne od funkcji jaką spełniają. Czy to co do tej pory zostało powiedziane opisuje w pełni architekturę? Gdyby tak było to czym architektura różniłaby się od budownictwa? Architektura to nie tylko sztuka kształtowania przestrzeni zgodnie z jej nadaną funkcją. Czemu jeden obiekt nazwiemy budynkiem, a inny dziełem architektury?
Wirtuwiusz, czyli jeden z architektów starożytnego Rzymu, zyskał rozgłos dzięki swojemu tekstowi „O architekturze ksiąg dziesięć” To jeden z najstarszych tekstów o architekturze jakie znamy. Wirtuwisz mówi w niej, że każda z części budowli powinny być tak przemyślane, żeby tworzyła wspólnie z innymi piękną całość.
Każdy element musi podlegać prawom symetrii i proporcji, wszystko musi być zharmonizowane, musi oddziaływać dodatnio na wrodzony każdemu człowiekowi zmysł piękna. Wtedy dopiero można mówić o architekturze. Więc, architektura to sztuka kreowania przestrzeni zgodnie z określoną funkcją społeczną, jaką ma to przestrzeń spełnić, tak aby powstałe dzieło budziło w nas wrażenie piękna.
„Powiedz mi, gdyż jesteś wrażliwy na wpływ architektury
Czyś nie zauważył przechadzając się po tym mieście,
że pośród domów jedne są nieme, inne mówią,
a jeszcze inne, najrzadsze, śpiewają? „
Paul Valery
Zgodziłbym się z tym cytatem, jednak z budynkami jest tak jak z ludźmi. Często ci najbardziej „niemi” ,zniszczeni, introwertyczni mają w sobie najwięcej do opowiedzenia. To nie ściany kryją prawdę tylko wnętrza kryją prawdę. Ściany ledwie piją farbę. Jeśli jakiś budynek do nas nie przemawia, to może znaczyć, że widzimy zbyt płytko. Brzydkie, brudne, odrapane z tynku, pozbawione z uroku kamienice czynszowe z XIX-XX wieku. Przechodzimy obok nich obojętnie lub odwracamy wzrok. Czasem „docieplamy” te domy i malujemy na pastelowe kolory. Przyklejając im niejako sztuczny uśmiech. Pomijając zupełnie ich historię i to co mają do powiedzenia. Uwagę zwrócimy raczej na te nowszej daty, modniej ubrane. I patrząc na nie, nie myślimy wcale o ich zawartości. Obserwujemy tylko te przyjemne w proporcjach bryły, ciekawe zestawienia elementów, często jakiś detal , na który z przyjemnością patrzymy.
Czasem jednak budynki kłamią. Będzie to budynek historyzujący w formie, udający kościół lub pałac sklep spożywczy.
Często budynek wygląda jakby chwalił się wszystkim dużą ilością ozdób i dekoracji, które wcale nie są mu potrzebne. Tak samo jak są dobrzy i ludzi tak samo są dobre i złe dzieła architektury. Jednak, gdy na widok architektury wydobędą się z głębi waszej duszy słowa zachwytu dla opisania wrażenia dla opisania wrażenia, jakie na was wywarła. Ta budowla śpiewa, to jest wybitne dzieło architektury.
Każda budowla musi mieć swój szkielet. Czyli elementy, które ją utrzymują. Istnieją również dekoracje, które ją tylko zdobią, ale są równie potrzebne, ale ich brak nie spowoduje zawalenia się budynku. Części konstrukcyjne wykonują swoją pracę, gdy dekoracje pędzą żywot w błogim lenistwie, ale z pewnym smakiem zastosowane są akceptowane.
Dzisiaj przedmioty, które używamy na co dzień są prostsze i skromniejsze w wyrazie, również architektura stała się bardziej minimalistyczna. Konstrukcja czasem spełni jednocześnie rolę dekoracyjną. Zatem celowość jest bardzo ważna wtedy, gdy mamy opisać na czym polega piękno w architekturze, celowość zastosowania każdego jej elementu. Le Corbusier powiedział: ”Dom to maszyna do mieszkania, tak jak samochód jest maszyną do jeżdżenia, a pralka maszyną do prania”. W maszynie istotnie jest tylko to co jest niezbędnie do jej poprawnego działania. Analogonie jest w architekturze.
W Starożytnej Grecji architekta określano terminem architekton, był to kierownik całego zespołu rzemieślników pracujących nad budynkiem. Wychodził od niego również sam projekt. Z biegiem czasu stanowisku architekta pozostawiono tylko projektowanie, a wykonawstwem zajmuję się dziś inżynier budowlany.
Termin architekton oznacza dosłownie „główny rzemieślnik lub artysta pracujący w drewnie”. Ponieważ najdawniejsze budynki wznoszono z drewna. Wirtuwiusz opisał jakie wymogi stawia się kandydatowi do zawodu architekta:
„Powinien być utalentowany i chętny do nauki. Ani bowiem talent bez wiedzy, ani wiedza bez talentu nie mogą stworzyć doskonałego mistrza. Powinien opanować sztukę pisania, być dobrym rysownikiem, znać geometrię, mieć dużo wiadomości historycznych. Powinien pilnie słuchać filozofów, znać muzykę. Nie powinny mu być obce medycyna i orzeczenia prawnicze, powinien znać astronomię i prawa ciał niebieskich.”
-Geometria zaś jest architekturze bardzo pomocna. Przede wszystkim uczy użycia linii i cyrkla i dzięki temu ułatwia przedstawienie budowli na płaszczyźnie i wyznaczenie kątów, poziomu i linii prostych.
-Architekci muszą też mieć duży zasób wiadomości historycznych, gdyż umieszczając często liczne ozdoby na budowlach, zapytani o nie, powinni umieć je uzasadnić.
-Filozofia wyrabia u architekta wielkoduszność i poucza, że nie powinien być zarozumiały, lecz raczej łatwy w obejściu, sprawiedliwy i uczciwy i, co najważniejsze, pozbawiony chciwości, żadnego bowiem dzieła nie można rzetelnie dokonać bez sumienności i prawości. Tę dziedzinę wiedzy musi architekt dokładnie poznać, gdyż obejmuje ona wiele zagadnień przyrodniczych.
-Muzykę zaś powinien znać budowniczy dlatego, aby się orientować w prawach kanonu muzycznego i matematyki
-W sztuce lekarskiej musi się architekt orientować na tyle, by znać nachylenie nieba, właściwości czystego i zakażonego powietrza oraz właściwości wód, albowiem bez znajomości tych zasad nie można założyć zdrowego osiedla.
-Architekt powinien również znać i te przepisy prawne. Musi również znać przepisy regulujące doprowadzenie wód i tym podobne oraz przed podjęciem budowy pomyśleć o tym, by po wykończeniu budowli nie pozostawić ojcom rodzin punktów spornych.
-Dzięki znajomości astrologii poznaje się strony świata: wschód, zachód, południe, północ oraz prawa sklepienia niebieskiego, zrównanie dnia z nocą, przesilenie dnia i nocy, bieg gwiazd; bez znajomości tych rzeczy nikt nie będzie mógł zrozumieć konstrukcji zegarów (np. słonecznych).
Minęło już dwa tysiące lat, pomimo tego od dzisiejszego architekta również wymaga się multidyscyplinarności, może już nie medycyny i astronomii, ale wysokiego stopnia kultury i wszechstronnego wykształcenia. W średniowieczu nie odróżniano artysty od rzemieślnika, architektów ceniono wysoko. Magister operis, jak ich wtedy określano, byli kierownikami zespołów rzemieślników, różnych zawodów zebrany w tzw. „strzechy budowlane”.
Każda epoka historyczna inaczej kształtuje stanowisko społeczne architekta, stawia przed nim coraz to inne zadania, rozwój techniki budowlanej daje do ręki nowe narzędzia i materiały.
BAUHAUS
Dzisiejsza architektura jest następstwem modernistycznej architektury XX w.W 1919 roku Walter Groupius założył Bauhaus. Dlaczego to jest ważne? Miała to być szkoła, która zmieni świat. Czas pokazał, że jej się to udało. Szkoła powstała przez połączenie dwóch wcześniej istniejących szkół. Szkoły Rzemiosł Artystycznych i Szkoły Sztuk Pięknych i, można powiedzieć, że Walterowi Groupiusowi chodziło właśnie o połączenie tych dwóch różnych dziedzin. Uważał on podział na sztuki piękne i rzemiosło za sztuczny i szkodliwy. Chciał kształcić nowe pokolenia artystów. Można powiedzieć, że to co my po stu latach uważamy za synonim nowoczesności w projektowaniu, tak naprawdę odnosi się do gotyckiej średniowiecznej tradycji. Wskrzeszenia tej metody pracy, w której artysta jest także rzemieślnikiem i projektantem przemysłowym. Jak wyglądało to kształcenie, to rewolucyjne, eksperymentalne formowanie nowego pokolenia projektantów i artystów w Bauhasie? Na przykład na zajęciach Johannesa Ittena rozpoczynali od ćwiczeń oddechowych albo od medytacji. Szkicowali z zamkniętymi oczami albo rysowali linię lewą ręką, prawą ręką lub obiema rękami. To było coś zupełnie nowego. Wcześniej w akademiach uczono rysować akty, uczono technik rysunkowych, ale w Bauhausie nie chodziło tylko o techniki, ale i uczucia. Jak można odczuć swoje moce twórcze i do czego ta moc twórcza może doprowadzić. Groupiusowi udało się sprowadzić najważniejszych i najbardziej interesujących nauczycieli tego czasu. Uczyli w nowy sposób, sami będąc wielkimi artystami. Mogli natchnąć studentów do szukania nowych pomysłów w projektowaniu codziennych przedmiotów. To co jest bardzo ciekawe i o czym warto pamiętać to to, że Bauhaus jest bardzo trudno jednoznacznie scharakteryzować. Nie można powiedzieć, że był jakiś jeden styl Bauhasu. Jest tak dlatego, że przez jego kilkanaście lat istnienia kierowało nim trzech dyrektorów. Najpierw był Walter Groupius, który był założycielem, potem był Hannes Meyer, którego hasłem przewodnim było: ”potrzeby zamiast luksusów” i zwracał uwagę na to, że rolą projektanta jest wychodzenie naprzeciw potrzebom mas, a nie naprzeciw luksusowym potrzebom pojedynczych jednostek, a po nim przyszedł Ludwig Mies van der Rohe, który skupił się na zagadnieniach formy i to on najbardziej wypromował na arenie międzynarodowej projektowanie spod znaku Bauhasu. Działał tam także Ernst Neufert, który napisał książkę „Podręcznik projektowania architektoniczno budowlanego”, w której starał się zawrzeć to, co jest najważniejsze do zaprojektowania każdego budynku. A zatem Bauhaus był nie jednoznaczny, ciekawy, bardzo różnorodny, „kolorowy”. Geometria to było coś co ich fascynowało. Eksplorowali najprostsze formy: kwadrat, trójkąt, koło linie proste i udowadniali, że można z nich zrobić coś nowego, coś niespotykanego. Eksperymentowali także z podstawowymi kolorami: żółtym, niebieskim i czerwonym. Bauhaus działał w Weimarze tylko kilka lat. Zawirowania polityczne sprawiły, że musiał sobie szukać nowego miejsca. Znalazł je w Dessau, przemysłowym mieście leżącym około 100 km od Berlina. Znalazł tez pieniądze na budowę własnej siedziby, która okazała być się jednym z najważniejszych, najbardziej wpływowych budynków XX wieku. Budynek Bauhasu w Dessau odpowiada na pytanie jak powinna wyglądać idealna szkoła. Walter Groupius zaprojektował go tak, aby żadne zdjęcie nie oddawało pełni prawdy o tym budynku, zaprojektował to tak, aby można było w pełni zrozumieć jej sens dopiero chodząc dookoła, żeby oglądać ją w ruchu tak, aby każdy kolejny krok zdradzał trochę więcej o tym, z jak wielu różnych członów ten budynek się składa i jak jest skomplikowany, a jednocześnie jak jego forma jest prosta klarowna jasna i zrozumiała. Jest niczym wielka, geometryczna, przestrzenna rzeźba. Budynek składa się z kilku części różnej wielkości, mających różne funkcje, ale przenikające się. Bauhaus polegał na eksperymentowaniu, nad tym budynkiem pracowała cała szkoła przez wiele miesięcy i zastosowano tam rozwiązania, których wcześnie w ogóle nie stosowano. Czy wszystkie te eksperymenty okazały się udane? Nie. Jednym z nich jest wielka, szklana ściana kurtynowa. Jest wystawiona na południowy-zachód, a zatem słonce wpada tam przez większość dnia, wiec w środku lata to miejsce zmienia się właściwie w szklarnię, więc powieszono tam zasłony, by choć trochę ograniczyć nagrzewanie się tego miejsca. Dlaczego to jest tak ważne? Studenci mogli poznać na własnej skórze, jak różne rozwiązania sprawdzają się w różnych warunkach, aby uczyć się na błędach. Nie bać się podejmowania ryzyka. W środku budynku cały czas towarzyszy nam kolor, pojawiają się wariacje powstałe z podstawowych kolorów.
MODERNIŚCI
Oni, czyli moderniści chcieli zerwać z chaosem i nieuporządkowaniem, zrezygnowali dlatego np. z niepotrzebnymi ich zdaniem zdobieniami. I jak oni wpadli na te pomysły? Potrzebna jest mi ta informacja z tego powodu, że my też siedzimy w chaosie informacji, ale dziś chaos ten nazywa się: „Facebook”, ”instagram” itp. Otóż wymyślili hasła przewodnie dla projektowania budynku: jasny, klarowny, funkcjonalny, powietrze, światło, przestrzeń, proporcje, czystość, spokój. Okazuje się, że również w Japonii tak się projektowało od 2,5 tys. lat. Chodzi mi tu o ich filozofię: „wa”, „kei”, „sei”, „jaku”(czyli: harmonia, respekt, czystość, cisza).
Jednym z wynalazków modernistów są wielkie osiedla mieszkaniowe lat 60-tych i 70-tych, które dominują w krajobrazie nie tylko polskich miast. Nazywane pogardliwie „sypialniami”, „blokowiskami”, „betonową pustynią”. Nie kojarzą się najlepiej. A przecież miało być zupełnie inaczej. W myślach architektów późnego modernizmu osiedla mieszkaniowe miały wyglądać niczym lśniące bielą transatlantyki płynące po morzu zieleni, które oferują wszystkim funkcjonalne i wygodne mieszkania. Jednak już wkrótce okazało się, że te miejsca nie są siedliskiem rodzinnego szczęścia, a patologii, nie oferują harmonii architektury i zieleni, ale są świetnym miejscem na alkoholowe libacje. Co poszło nie tak? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale wydaje się, że jeden z głównych problemów może tkwić dokładnie w tym rozwiązaniu, które wydawało się na początku tak atrakcyjne: luźno rozmieszczone bloki w wielkiej zielonek otwartej przestrzeni. W wielu przypadkach ta przestrzeń była zbyt duża, zbyt przytłaczająca. Osiedlom brakowało skali człowieka i rozróżnienia pomiędzy przestrzenią społeczną i przestrzenią publiczną.
Na licznych, wielkich, modernistycznych osiedlach wznoszonych w Europie i Ameryce przez gigantyczne spółdzielnie, albo miejskie agencje, jest tylko przestrzeń publiczna, która wydawała się mieszkańcom niczyja, więc nikt o nią nie dbał. Do tego skala bloków była tak duża, że nie nawiązywały się w nich normalne relacje społeczne. Ludzi było zbyt dużo, by mogli się dobrze poznać. Bloki stały się bezosobowe i anonimowe. Dziś modernistyczne osiedla burzy się, zmniejsza się ich wysokość by miały skalę bliższą człowiekowi, lub dogęszcza. Czy modernistyczny eksperyment się w ogóle nie powiódł i razem z amerykańskim osiedlem Pruitt-Igoe legł w gruzach? Oczywiście, że nie. Z modernistycznego dziedzictwa korzystamy za każdym razem, gdy otwieramy duże okno, gdy bierzemy kąpiel we własnej łazience, albo kiedy robimy sobie obiad w funkcjonalnie urządzonej kuchni.
Moderniści wyszli naprzeciw podstawowym potrzebom człowieka. Walter Groupius musiał przemieszczać swoją placówkę z powodu wojny. A sam pomysł na tę szkołę to nie była żadna nowość, tylko dobrze zapomniany koncept z przeszłości przerobiony na XX wiek. Bowiem tak samo działali budowniczowie wielkich katedr gotyckich. Dziś mamy XXI wiek a postęp pędzi coraz szybciej, tak szybko, że nie zauważamy negatywnych konsekwencji. Tak samo jak moderniści nie przewidzieli negatywnych skutków budowy swoich osiedli na społeczeństwo, my nie zauważamy konsekwencji swoich poczynań. Pośród architektury dorastamy, dojrzewamy, starzejemy się i odchodzimy. Architektura wraz ze swoimi budynkami stanowi tło dla naszych codziennych zajęć i w dużej mierze organizuje nam życie, będąc raz jego sprzymierzeńcem, by za chwilę stać się nieustępliwym i cierpliwym wrogiem, Winston Churchil mawiał, że: „najpierw my kształtujemy budynki, ale później to one kształtują nas”. Niezbitym dowodem tej tezy jest pojawianie się modernizmu. Mimo pozytywnych aspektów tego kierunku w architekturze, ludzie wychowani pośród prefabrykowanych żelbetowych osiedli, pozbawieni zostali możliwości obcowania z ludzko zaprojektowaną przestrzenią, architekturą i detalem. Upadek osiedla Prutt-Igoe, ukazuje w jak dużym stopniu utożsamiamy się z architekturą, w której egzystujemy , która wpływa na nasze zachowania. Zatem czy wywodząc się z modernistycznych wielkopłytowych osiedli jesteśmy przygotowani do świadomego odbioru architektury? Czy jesteśmy przygotowani do jej odpowiedniego kształtowania? Odpowiedź na to pytanie pośrednio ilustrują rogatki naszych miast witające kakofonią barwnych, chaotycznych reklam, które swoją liczebnością przypominają raczej upiorny las. O stanie naszej wrażliwości informuje nas sama przestrzeń wysyłając informacje zwrotną w postaci zmaterializowanego chaosu. Może i uciekliśmy od przesytu detalem, historyzmem, ale popełniamy kolejne cywilizacyjne błędy. Chcąc uciec od jednego zatraciliśmy się w innym. Architektura w latach 20-stych XX w. w Polsce była w awangardzie sztuki plastycznej. Architektura stała się tym samym, czym rzeźba, a rzeźba nowoczesna czerpała z architektury. Nigdy później i też nigdy wcześniej te dwie dziedziny sztuki nie były ze sobą tak mocno związane. Abstrakcyjnym przedmiotem architektury jest przestrzeń i czas. Przestrzeń, zawarta na płaskiej figurze rzutu poziomego; przestrzeń, ogarnięta zelemantaryzowanymi częściami wnętrza. Przestrzeń złapana przez BRYŁĘ OTWARTĄ wyznacza architekturę przestrzenną. Architekt myśli przestrzennie.- jest to pewnego rodzaju sprzecznością. Architektura przestrzenna powinna być uzupełniona przez elementy czasu: podstawa funkcjonalizmu i dynamizmu dopełnia architekturę przestrzenną, by podać najszerszą definicję architektury. Architektura jest sfunkcjonalizowaną symultanicznie przestrzenią. Tu architektura nie jest materią. Jest przestrzenią. Nie jest formą. Jest negatywem tej formy. Jest sfunkcjonalizowana przestrzenią. Jak można projektować architekturę, skoro nie jest materią? Ściany stają się parawanami np. oddzieleniami przestrzeni od innej przestrzeni. Czyli architektura jest wtedy, gdy przestrzeń jest sfunkcjonalizowana, czyli, kiedy ma funkcję. Dziś intuicyjnie nazywamy to urbanistyką. Sfunkcjonalizowana przestrzeń to taka, która ma ściśle określone przeznaczenie. Symultanicznie więc w sposób zmienny, wieloraki, różnie odbierany.
„Chcę wyrazić moją obawę, wynikającą z obserwacji choćby roli komputera w obecnym kształceniu i procesie projektowania. Obrazowanie komputerowe przyczyna się do spłaszczenia naszych wspaniałych multisensorycznych, symultanicznych i synchronicznych zdolności wyobrażania poprzez przekształcenie procesu projektowania w bierną wizualną manipulację, operację na siatkówce. Komputer wytwarza dystans pomiędzy twórcą a przedmiotem, podczas gdy rysunek odręczny, podobnie jak praca z modelami, umożliwia projektantowi haptyczny kontakt z przedmiotem czy przestrzenią. W naszej wyobraźni przedmiot jest jednocześnie trzymany w ręce oraz w głowie, a wyobrażony, rzutowany fizyczny obraz jest modelowany przez naszą cielesną wyobraźnię. Znajdujemy się jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz pomyślanego obiektu. Praca twórcza wymaga cielesnej i mentalnej identyfikacji, empatii i współczucia. Ostatnie badania nad neuronami lustrzanymi dostarczają eksperymentalnych podstaw dla zrozumienia złożonych procesów cielesnej symulacji.”
Juhani Pallasmaa
"Oczy skóry" str.14
„Zadanie sztuki i architektury polega na odbudowie doświadczenia świata, w którym nie jesteśmy widzami, ale do niego nieodłącznie należymy.”
Juhani Pallasmaa
"Oczy skóry" str.26
ARCHITEKTURA
Żyjecie w czterech ścianach budynku. Zamieszkujecie domy lub bloki, chodzicie do szkół, do kin, do teatrów. Spacerując ulicami mijacie szeregi domów. Zwykle umyka to waszej uwadze. Interesuje was tylko ich „zawartość”.
Czym jest architektura? Czy jest nią wszystko, co jest zbudowane? Czy architekturą są tylko te różne „gotyki”, „baroki”, „klasycyzmy”? Dlaczego jeden budynek tak się różni od innego? Większe, mniejsze, szerokie, wąskie, bardziej lub mniej ozdobne.
Rozejrzyjcie się dookoła. Pomieszczenie, w których przebywacie to najczęściej prostopadłościan, cztery ściany z posadzką i stropem. Cały blok mieszkalny, szkoła, szpital to jakiś układ takich prostopadłościanów, czyli pokoi, korytarzy, sal, klatek schodowych i innych pomieszczeń, potrzebnych nam do wygodnego spełniania swoich potrzeb. Kształt i wielkość są zależne od funkcji jaką spełniają. Czy to co do tej pory zostało powiedziane opisuje w pełni architekturę? Gdyby tak było to czym architektura różniłaby się od budownictwa? Architektura to nie tylko sztuka kształtowania przestrzeni zgodnie z jej nadaną funkcją. Czemu jeden obiekt nazwiemy budynkiem, a inny dziełem architektury?
Wirtuwiusz, czyli jeden z architektów starożytnego Rzymu, zyskał rozgłos dzięki swojemu tekstowi „O architekturze ksiąg dziesięć” To jeden z najstarszych tekstów o architekturze jakie znamy. Wirtuwisz mówi w niej, że każda z części budowli powinny być tak przemyślane, żeby tworzyła wspólnie z innymi piękną całość.
Każdy element musi podlegać prawom symetrii i proporcji, wszystko musi być zharmonizowane, musi oddziaływać dodatnio na wrodzony każdemu człowiekowi zmysł piękna. Wtedy dopiero można mówić o architekturze. Więc, architektura to sztuka kreowania przestrzeni zgodnie z określoną funkcją społeczną, jaką ma to przestrzeń spełnić, tak aby powstałe dzieło budziło w nas wrażenie piękna.
„Powiedz mi, gdyż jesteś wrażliwy na wpływ architektury
Czyś nie zauważył przechadzając się po tym mieście,
że pośród domów jedne są nieme, inne mówią,
a jeszcze inne, najrzadsze, śpiewają? „
Paul Valery
Zgadzam się z tym cytatem. Często ci najbardziej „niemi” ,zniszczeni, introwertyczni mają w sobie najwięcej do opowiedzenia. To nie ściany kryją prawdę tylko wnętrza kryją prawdę. Ściany ledwie piją farbę. Jeśli jakiś budynek do nas nie przemawia, to może znaczyć, że widzimy zbyt płytko. Brzydkie, brudne, odrapane z tynku, pozbawione z uroku kamienice czynszowe z XIX-XX wieku. Przechodzimy obok nich obojętnie lub odwracamy wzrok. Czasem „docieplamy” te domy i malujemy na pastelowe kolory. Przyklejając im niejako sztuczny uśmiech. Pomijając zupełnie ich historię i to co mają do powiedzenia. Uwagę zwrócimy raczej na te nowszej daty, modniej ubrane. I patrząc na nie, nie myślimy wcale o ich zawartości. Obserwujemy tylko te przyjemne w proporcjach bryły, ciekawe zestawienia elementów, często jakiś detal , na który z przyjemnością patrzymy.
Czasem jednak budynki kłamią. Będzie to budynek historyzujący w formie, udający kościół lub pałac sklep spożywczy.
Często budynek wygląda jakby chwalił się wszystkim dużą ilością ozdób i dekoracji, które wcale nie są mu potrzebne. Tak samo jak są dobrzy i źli ludzie, tak samo są dobre i złe dzieła architektury. Jednak, gdy na widok architektury wydobędą się z głębi waszej duszy słowa zachwytu dla opisania wrażenia, jakie na was wywarła. Ta budowla śpiewa, to jest wybitne dzieło architektury.
Każda budowla musi mieć swój szkielet. Czyli elementy, które ją utrzymują. Istnieją również dekoracje, które ją tylko zdobią, ale są równie potrzebne, ale ich brak nie spowoduje zawalenia się budynku. Części konstrukcyjne wykonują swoją pracę, gdy dekoracje pędzą żywot w błogim lenistwie, ale z pewnym smakiem zastosowane są akceptowane.
Dzisiaj przedmioty, które używamy na co dzień są prostsze i skromniejsze w wyrazie, również architektura stała się bardziej minimalistyczna. Konstrukcja czasem spełni jednocześnie rolę dekoracyjną. Zatem celowość jest bardzo ważna wtedy, gdy mamy opisać na czym polega piękno w architekturze, celowość zastosowania każdego jej elementu. Le Corbusier powiedział: ”Dom to maszyna do mieszkania, tak jak samochód jest maszyną do jeżdżenia, a pralka maszyną do prania”. W maszynie istotnie jest tylko to co jest niezbędnie do jej poprawnego działania. Analogicznie jest w architekturze.
BAUHAUS
Dzisiejsza architektura jest następstwem modernistycznej architektury XX w.W 1919 roku Walter Groupius założył Bauhaus. Dlaczego to jest ważne? Miała to być szkoła, która zmieni świat. Czas pokazał, że jej się to udało. Szkoła powstała przez połączenie dwóch wcześniej istniejących szkół. Szkoły Rzemiosł Artystycznych i Szkoły Sztuk Pięknych i, można powiedzieć, że Walterowi Groupiusowi chodziło właśnie o połączenie tych dwóch różnych dziedzin. Uważał on podział na sztuki piękne i rzemiosło za sztuczny i szkodliwy. Chciał kształcić nowe pokolenia artystów. Można powiedzieć, że to co my po stu latach uważamy za synonim nowoczesności w projektowaniu, tak naprawdę odnosi się do gotyckiej średniowiecznej tradycji. Wskrzeszenia tej metody pracy, w której artysta jest także rzemieślnikiem i projektantem przemysłowym. Jak wyglądało to kształcenie, to rewolucyjne, eksperymentalne formowanie nowego pokolenia projektantów i artystów w Bauhasie? Na przykład na zajęciach Johannesa Ittena rozpoczynali od ćwiczeń oddechowych albo od medytacji. Szkicowali z zamkniętymi oczami albo rysowali linię lewą ręką, prawą ręką lub obiema rękami. To było coś zupełnie nowego. Wcześniej w akademiach uczono rysować akty, uczono technik rysunkowych, ale w Bauhausie nie chodziło tylko o techniki, ale i uczucia. Jak można odczuć swoje moce twórcze i do czego ta moc twórcza może doprowadzić. Groupiusowi udało się sprowadzić najważniejszych i najbardziej interesujących nauczycieli tego czasu. Uczyli w nowy sposób, sami będąc wielkimi artystami. Mogli natchnąć studentów do szukania nowych pomysłów w projektowaniu codziennych przedmiotów. To co jest bardzo ciekawe i o czym warto pamiętać to to, że Bauhaus jest bardzo trudno jednoznacznie scharakteryzować. Nie można powiedzieć, że był jakiś jeden styl Bauhasu. Jest tak dlatego, że przez jego kilkanaście lat istnienia kierowało nim trzech dyrektorów. Najpierw był Walter Groupius, który był założycielem, potem był Hannes Meyer, którego hasłem przewodnim było: ”potrzeby zamiast luksusów” i zwracał uwagę na to, że rolą projektanta jest wychodzenie naprzeciw potrzebom mas, a nie naprzeciw luksusowym potrzebom pojedynczych jednostek, a po nim przyszedł Ludwig Mies van der Rohe, który skupił się na zagadnieniach formy i to on najbardziej wypromował na arenie międzynarodowej projektowanie spod znaku Bauhasu. Działał tam także Ernst Neufert, który napisał książkę „Podręcznik projektowania architektoniczno budowlanego”, w której starał się zawrzeć to, co jest najważniejsze do zaprojektowania każdego budynku. A zatem Bauhaus był nie jednoznaczny, ciekawy, bardzo różnorodny, „kolorowy”. Geometria to było coś co ich fascynowało. Eksplorowali najprostsze formy: kwadrat, trójkąt, koło linie proste i udowadniali, że można z nich zrobić coś nowego, coś niespotykanego. Eksperymentowali także z podstawowymi kolorami: żółtym, niebieskim i czerwonym. Bauhaus działał w Weimarze tylko kilka lat. Zawirowania polityczne sprawiły, że musiał sobie szukać nowego miejsca. Znalazł je w Dessau, przemysłowym mieście leżącym około 100 km od Berlina. Znalazł tez pieniądze na budowę własnej siedziby, która okazała być się jednym z najważniejszych, najbardziej wpływowych budynków XX wieku. Budynek Bauhasu w Dessau odpowiada na pytanie jak powinna wyglądać idealna szkoła. Walter Groupius zaprojektował go tak, aby żadne zdjęcie nie oddawało pełni prawdy o tym budynku, zaprojektował to tak, aby można było w pełni zrozumieć jej sens dopiero chodząc dookoła, żeby oglądać ją w ruchu tak, aby każdy kolejny krok zdradzał trochę więcej o tym, z jak wielu różnych członów ten budynek się składa i jak jest skomplikowany, a jednocześnie jak jego forma jest prosta klarowna jasna i zrozumiała. Jest niczym wielka, geometryczna, przestrzenna rzeźba. Budynek składa się z kilku części różnej wielkości, mających różne funkcje, ale przenikające się. Bauhaus polegał na eksperymentowaniu, nad tym budynkiem pracowała cała szkoła przez wiele miesięcy i zastosowano tam rozwiązania, których wcześnie w ogóle nie stosowano. Czy wszystkie te eksperymenty okazały się udane? Nie. Jednym z nich jest wielka, szklana ściana kurtynowa. Jest wystawiona na południowy-zachód, a zatem słonce wpada tam przez większość dnia, wiec w środku lata to miejsce zmienia się właściwie w szklarnię, więc powieszono tam zasłony, by choć trochę ograniczyć nagrzewanie się tego miejsca. Dlaczego to jest tak ważne? Studenci mogli poznać na własnej skórze, jak różne rozwiązania sprawdzają się w różnych warunkach, aby uczyć się na błędach. Nie bać się podejmowania ryzyka. W środku budynku cały czas towarzyszy nam kolor, pojawiają się wariacje powstałe z podstawowych kolorów.
MODERNIŚCI
Oni, czyli moderniści chcieli zerwać z chaosem i nieuporządkowaniem, zrezygnowali dlatego np. z niepotrzebnymi ich zdaniem zdobieniami. I jak oni wpadli na te pomysły? Potrzebna jest mi ta informacja z tego powodu, że my też siedzimy w chaosie informacji, ale dziś chaos ten nazywa się: „Facebook”, ”instagram” itp. Otóż wymyślili hasła przewodnie dla projektowania budynku: jasny, klarowny, funkcjonalny, powietrze, światło, przestrzeń, proporcje, czystość, spokój. Okazuje się, że również w Japonii tak się projektowało od 2,5 tys. lat. Chodzi mi tu o ich filozofię: „wa”, „kei”, „sei”, „jaku”(czyli: harmonia, respekt, czystość, cisza).
Jednym z wynalazków modernistów są wielkie osiedla mieszkaniowe lat 60-tych i 70-tych, które dominują w krajobrazie nie tylko polskich miast. Nazywane pogardliwie „sypialniami”, „blokowiskami”, „betonową pustynią”. Nie kojarzą się najlepiej. A przecież miało być zupełnie inaczej. W myślach architektów późnego modernizmu osiedla mieszkaniowe miały wyglądać niczym lśniące bielą transatlantyki płynące po morzu zieleni, które oferują wszystkim funkcjonalne i wygodne mieszkania. Jednak już wkrótce okazało się, że te miejsca nie są siedliskiem rodzinnego szczęścia, a patologii, nie oferują harmonii architektury i zieleni, ale są świetnym miejscem na alkoholowe libacje. Co poszło nie tak? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale wydaje się, że jeden z głównych problemów może tkwić dokładnie w tym rozwiązaniu, które wydawało się na początku tak atrakcyjne: luźno rozmieszczone bloki w wielkiej zielonek otwartej przestrzeni. W wielu przypadkach ta przestrzeń była zbyt duża, zbyt przytłaczająca. Osiedlom brakowało skali człowieka i rozróżnienia pomiędzy przestrzenią społeczną i przestrzenią publiczną.
Na licznych, wielkich, modernistycznych osiedlach wznoszonych w Europie i Ameryce przez gigantyczne spółdzielnie, albo miejskie agencje, jest tylko przestrzeń publiczna, która wydawała się mieszkańcom niczyja, więc nikt o nią nie dbał. Do tego skala bloków była tak duża, że nie nawiązywały się w nich normalne relacje społeczne. Ludzi było zbyt dużo, by mogli się dobrze poznać. Bloki stały się bezosobowe i anonimowe. Dziś modernistyczne osiedla burzy się, zmniejsza się ich wysokość by miały skalę bliższą człowiekowi, lub dogęszcza. Czy modernistyczny eksperyment się w ogóle nie powiódł i razem z amerykańskim osiedlem Pruitt-Igoe legł w gruzach? Oczywiście, że nie. Z modernistycznego dziedzictwa korzystamy za każdym razem, gdy otwieramy duże okno, gdy bierzemy kąpiel we własnej łazience, albo kiedy robimy sobie obiad w funkcjonalnie urządzonej kuchni.
Moderniści wyszli naprzeciw podstawowym potrzebom człowieka. Walter Groupius musiał przemieszczać swoją placówkę z powodu wojny. A sam pomysł na tę szkołę to nie była żadna nowość, tylko dobrze zapomniany koncept z przeszłości przerobiony na XX wiek. Bowiem tak samo działali budowniczowie wielkich katedr gotyckich. Dziś mamy XXI wiek a postęp pędzi coraz szybciej, tak szybko, że nie zauważamy negatywnych konsekwencji. Tak samo jak moderniści nie przewidzieli negatywnych skutków budowy swoich osiedli na społeczeństwo, my nie zauważamy konsekwencji swoich poczynań. Pośród architektury dorastamy, dojrzewamy, starzejemy się i odchodzimy. Architektura wraz ze swoimi budynkami stanowi tło dla naszych codziennych zajęć i w dużej mierze organizuje nam życie, będąc raz jego sprzymierzeńcem, by za chwilę stać się nieustępliwym i cierpliwym wrogiem, Winston Churchil mawiał, że: „najpierw my kształtujemy budynki, ale później to one kształtują nas”. Niezbitym dowodem tej tezy jest pojawianie się modernizmu. Mimo pozytywnych aspektów tego kierunku w architekturze, ludzie wychowani pośród prefabrykowanych żelbetowych osiedli, pozbawieni zostali możliwości obcowania z ludzko zaprojektowaną przestrzenią, architekturą i detalem. Upadek osiedla Prutt-Igoe, ukazuje w jak dużym stopniu utożsamiamy się z architekturą, w której egzystujemy , która wpływa na nasze zachowania. Zatem czy wywodząc się z modernistycznych wielkopłytowych osiedli jesteśmy przygotowani do świadomego odbioru architektury? Czy jesteśmy przygotowani do jej odpowiedniego kształtowania? Odpowiedź na to pytanie pośrednio ilustrują rogatki naszych miast witające kakofonią barwnych, chaotycznych reklam, które swoją liczebnością przypominają raczej upiorny las. O stanie naszej wrażliwości informuje nas sama przestrzeń wysyłając informacje zwrotną w postaci zmaterializowanego chaosu. Może i uciekliśmy od przesytu detalem, historyzmem, ale popełniamy kolejne cywilizacyjne błędy. Chcąc uciec od jednego zatraciliśmy się w innym. Architektura w latach 20-stych XX w. w Polsce była w awangardzie sztuki plastycznej. Architektura stała się tym samym, czym rzeźba, a rzeźba nowoczesna czerpała z architektury. Nigdy później i też nigdy wcześniej te dwie dziedziny sztuki nie były ze sobą tak mocno związane. Abstrakcyjnym przedmiotem architektury jest przestrzeń i czas. Przestrzeń, zawarta na płaskiej figurze rzutu poziomego; przestrzeń, ogarnięta zelemantaryzowanymi częściami wnętrza. Przestrzeń złapana przez BRYŁĘ OTWARTĄ wyznacza architekturę przestrzenną. Architekt myśli przestrzennie.- jest to pewnego rodzaju sprzecznością. Architektura przestrzenna powinna być uzupełniona przez elementy czasu: podstawa funkcjonalizmu i dynamizmu dopełnia architekturę przestrzenną, by podać najszerszą definicję architektury. Architektura jest sfunkcjonalizowaną symultanicznie przestrzenią. Tu architektura nie jest materią. Jest przestrzenią. Nie jest formą. Jest negatywem tej formy. Jest sfunkcjonalizowana przestrzenią. Jak można projektować architekturę, skoro nie jest materią? Ściany stają się parawanami np. oddzieleniami przestrzeni od innej przestrzeni. Czyli architektura jest wtedy, gdy przestrzeń jest sfunkcjonalizowana, czyli, kiedy ma funkcję. Dziś intuicyjnie nazywamy to urbanistyką. Sfunkcjonalizowana przestrzeń to taka, która ma ściśle określone przeznaczenie. Symultanicznie więc w sposób zmienny, wieloraki, różnie odbierany.
„Chcę wyrazić moją obawę, wynikającą z obserwacji choćby roli komputera w obecnym kształceniu i procesie projektowania. Obrazowanie komputerowe przyczyna się do spłaszczenia naszych wspaniałych multisensorycznych, symultanicznych i synchronicznych zdolności wyobrażania poprzez przekształcenie procesu projektowania w bierną wizualną manipulację, operację na siatkówce. Komputer wytwarza dystans pomiędzy twórcą a przedmiotem, podczas gdy rysunek odręczny, podobnie jak praca z modelami, umożliwia projektantowi haptyczny kontakt z przedmiotem czy przestrzenią. W naszej wyobraźni przedmiot jest jednocześnie trzymany w ręce oraz w głowie, a wyobrażony, rzutowany fizyczny obraz jest modelowany przez naszą cielesną wyobraźnię. Znajdujemy się jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz pomyślanego obiektu. Praca twórcza wymaga cielesnej i mentalnej identyfikacji, empatii i współczucia. Ostatnie badania nad neuronami lustrzanymi dostarczają eksperymentalnych podstaw dla zrozumienia złożonych procesów cielesnej symulacji.”
Juhani Pallasmaa
"Oczy skóry" str.14
„Zadanie sztuki i architektury polega na odbudowie doświadczenia świata, w którym nie jesteśmy widzami, ale do niego nieodłącznie należymy.”
Juhani Pallasmaa
"Oczy skóry" str.26
KOMPOZYCJA
Komponowanie może się odbywać w różnych skalach - zarówno niewielkich, chociażby w odniesieniu do przestrzeni mieszkania czy pojedynczego budynku, jak i bardziej rozległych, obejmujących między innymi projektowanie osiedli czy kreowanie rozległych fragmentów tkaniny miejskiej w ramach którego to proces myślenia o układzie urbanistycznym jako o systemie powiązanych ze sobą i oddziałujących na siebie części organizuje sposób funkcjonowania i dynamikę miasta. Jest to nie tylko myślenia "budynkami", ale też tym, co wydarza się między nimi. Komponowanie to również zwracanie uwagi na perspektywę pojedynczego człowieka, ludzka miara pozwala bowiem zbliżyć architekturę ku potrzebom codzienności.
Kompozycja to praktyka ustawiania związków, ich porządkowania, organizowania i uwzględniania ze sobą. Taka perspektywa otwiera na postrzeganie architektury jako zespołu elementów pozostających w relacji wobec siebie i swojego otoczenia, a także wobec jej użytkowników i ich potrzeb.
W wyrażaniu i uchwyceniu takich związków pomaga spojrzenie poprzez pryzmat poszczególnych elementów, takich jak plan czy kontekst. Plan stanowi rodzaj "generatora", na bazie którego wyrastają forma oraz rytm, który porządkuje i organizuje. Kontekst zaś, rozumiany np. w aspekcie przyrodniczym czy kulturowym, określa relacje budynku, dzielnicy, miasta z ich otoczeniem oraz wprowadza znaczenia wyrastające ze specyfiki danego miejsca i jego tożsamości.
Komponowanie architektury pojmowane jako tworzenie relacji może być rozpatrywane także w odniesieniu do projektowania jako procesu, w którym istotną rolę odgrywa rozbudowanie emocji estetycznych i rozwiązanie problemów z zakresu kształtowania plastycznego.
ARCHITEKTURA JAKO RELACJA
W architekturze istotne są nie tylko związki ustawiane między poszczególnymi obiektami architektonicznymi, ale także te odnoszące się do relacji ze znajdującymi się poza budynkami elementami chociażby miejskiego lub podmiejskiego krajobrazu. Staje się ona częścią otoczenia nie tylko w sensie wizualnym czy przestrzennym - wykracza ona również w określony kontekst kulturowy czy społeczny, nabierając znaczeń oraz nierzadko te znaczenia ustanawiając.
MANIFEST
Każda forma - czy to budynku, czy pomnika, czy nawet układu urbanistycznego - niesie ze sobą określone skojarzenie pojęciowe. Mogą one być związane z danym stylem lub epoką historyczną, mogą też odwoływać się do naszego ogólnego wyczucia cech architektury, np. monumentalności czy malowniczości. Wywołując wrażenia i konotacje odnoszące poza czysto architektoniczną rzeczywistość, kształty, kolory, materiały i technologie, wspólnie budują warstwę symboliczną dzieła.
Nie tylko forma, ale funkcja posiada tę siłę przekazu. To, dla kogo i do jakich aktywności jest przeznaczona architektura, odgrywa zasadniczą rolę w postrzeganiu jej jako inkluzywnej lub wykluczającej.
Potencjał architektury do komunikowania treści ideowych i ideologicznych jest tym większy, że w stopniu nieosiągalnym dla żadnej dziedziny sztuki współtworzy ona przestrzeń publiczną. To daje ogromną siłę oddziaływania. Architektura może służyć zarówno autoidentyfikacji całego narodu, jak i prezentacji wybranych osób lub grup - architekta autora, inwestora lub użytkowników obiektu. W jednym przypadku na symboliczne przesłanie składa się zestaw cech, organizujący skomplikowany program ideowy, a w innym jedna cecha, lecz na tyle ważna i wyróżniająca się, że zapewnia czytelność przekazu. Niektóre budowle z czasem stają się symbolami epoki. Istnieją też takie, które z uwagi na swą funkcję i status od początku wymagają wyjątkowej oprawy architektonicznej. Jest również architektura, która ilustruje pojęcia za pomocą stałych na przestrzeni dziejów motywów. Czy to w skali mikro - pojedynczego dzieła, czy makro - założeń urbanistycznych dzielnic i miast - wszystkie zaprezentowane przykłady są rodzajem ideowego manifestu.
KONSTRUOWANIE TOŻSAMOŚCI
Architektura jako skuteczne narzędzie przekazu symbolicznego znaczeń odgrywała istotną rolę w kształtowaniu wyobrażeń o polskiej tożsamości. Wznoszona na zlecenie rządowe starała się ukuć - zależnie od ustroju politycznego i społecznego - aktualnie promowany model tej tożsamości. Ten proces odbywał się zarówno na scenie między narodowej - za pośrednictwem pawilonów wystawowych, jak i wewnątrz państwa.
PROCES
Architektura to potężne narzędzie oddziaływania wizualnego i emocjonalnego. Można ją rozumieć zarówno jako materialną strukturę wchodzącą w dialog ze swoim otoczeniem, jak i jako wydarzającą się sytuację, proces zachodzący dzięki ożywianiu tkanki budowlanej przez obecność człowieka - jego ruch, zaangażowanie emocjonalne czy kompetencje.
„...Architektura, jak każda sztuka, jest najdoskonalszym zwierciadłem, w którym odbijała się epoka tworząca ją, i z szczątków jej nawet można łatwo odgadnąć stopień materialnej i moralnej kultury tych, którzy ją do życia powołali, choć sami od wieków do snu wiecznego się pokładli. Stąd płynie wielkie znaczenie, jakie ma znajomość dziejów stylów dla każdego kulturalnego człowieka; stanowi ona jeden z kluczy zrozumienia dzisiejszej cywilizacji i minionych cywilizacji.”
Stanisław Noakowski
„Człowiek podejmuje twórczość architektoniczną w sposób świadomy celów, podporządkowuje ją wybranym przez siebie ideom społecznym. Różne idee motywowały powstawanie dzieł sztuki architektonicznej. Zależało to od rozwoju historycznego społeczeństw, od przekonań, od systemów państwowych. Przez twórczość architektoniczną dokonuje się ciągłość historii, kultury i cywilizacji. Jest to dyscyplina wyrażająca jednoznacznie syntezę czasu powstania z uwzględnieniem wszystkich aspektów życia.”
Tomasz Mańkowski
„Wierzę, że w architekturze musi być
coś więcej, niż można zobaczyć na
pierwszy rzut oka, coś, co trzeba
odkryć, a co my, jako obserwatorzy,
powinniśmy odnajdować na kilku
poziomach.”
J. Mayer H.